10.11.17

Pierwsze


"Wiem, że możemy naprawić te zranienia,
Ale najgorsze we mnie nie chce nad tym pracować.
Ale najlepsze we mnie chce Cię kochać,
Ale najgorsze we mnie wcale tego nie chce."
~ Julia Michaels - Worst In Me




   Była końcówka maja i pogoda dopisywała. Słońce świeciło, żadnych chmur na niebie i do tego wiał delikatny wiatr. Przez okno z jej pokoju można było zauważyć wiele rzeczy; dzieci bawiące się na placu, który znajdował się na przeciwko jej domu. Sam placyk zabaw był częścią parku. Widać było ludzi, którzy spacerują. Dwójka małych dzieci odbiegła od mamy, by pochlapać się w fontannie. Dzień jak co dzień.
   Westchnęła teatralnie, uklękła i otworzyła okno na oścież. Usiadła na piętach, po czym jedną nogę przytuliła do klatki piersiowej. Oparła o nią głowę i obserwowała. Ludzie zadawali się być tacy malutcy z tamtego miejsca. Muzyka rozbrzmiewała w jej słuchawkach i dawała jej pewnego rodzaju ukojenie. Ucieczkę od tego wszystkiego. Zawsze wydawało jej się, że ma zbyt nudne życie. Jej koledzy i przyjaciele wyjeżdżali, spędzali razem czas albo mieli co robić w domu. Znaczy, nie to, że tego nie robiła. Co to, to nie, ale nadal czuła niedosyt. Nadal czuła, że jej życie jest zbyt nudne. Poprawiła się jak poczuła, że jej noga drętwieje. Oparła się o ścianę przy oknie i rozprostowała nogi. Może siedzenie na parapecie bez niczego na nim było złym pomyłem - pomyślała. Zaczęła szukać wzrokiem swojego koca.

   Nie był zbyt duży, ale dla niej idealny. Urządzony bardzo nowocześnie - dużo bieli, szarości oraz wiele akcentów i wstawek kolorystycznych. Podłoga była ciemnymi panelami, a ściany pomalowane na biało, z wyjątkiem tej na przeciwko, na niej były jej rysunki. I dlatego ona zmieniała często barwę. Meble były jasnobrązowe z połączeniem białego koloru. Największe okno, to na którym właśnie siedziała, było na samym środku pokoju, pod nim znajdowało się dwuosobowe łóżko, które było podświetlanie, bo cóż, jeśli człowiek się nudzi, da radę zrobić wszystko. Przy ścianie, na której było właśnie to okno, zrobiono spadzisty dach, który był po środku wycięty. Po prawej stronie od dziewczyny było wyjście na balkonik. Choć był nie duży, idealnie sprawdzał się w ciepłe dni by móc poopalać się lub po prostu posiedzieć na dworze. Zaraz obok drzwi stała dużych rozmiarów półka, która była w połowie na ścianie obok, była wypełniona książkami, komiksami, płytami, od winyli po płyty CD, segregatorami oraz różnej maści płótnami i kartkami do rysowania. Oczywiście nie mogło tam zabraknąć kredek i farb naszej bohaterki. Na przeciwko były drzwi, które prowadziły do szafy. Wystarczającej jak na nią. Po lewej stronie drzwi do szafy stała mała komoda, a przy niej wisiał fotel. Wypełniony wieloma poduchami, był chyba wygodniejszy od jej łóżka. Na przeciw łóżka były drzwi, które prowadziły na korytarz. Po lewej stronie od nich stało biurko z komputerem. Po prawej stronie jeszcze znalazło się miejsce na sztalugę i mały stoliczek na pędzle i paletę. Z sufitu zwisały światełka, a do nich przymocowane były zdjęcia z różnych jej wycieczek z rodzicami, z rodzeństwem, z przyjaciółmi lub samotnie. 

  Wstała z dotychczasowego miejsca i podeszła do fotela. Właśnie na niej była jej zguba. Rozłożyła koc pod oknem i wygonie się rozsiadła. Założyła słuchawki na uszy i włączyła muzykę. Znowu zabrzmiał dźwięk, ale tym razem był taki odległy. Znowu przytuliła się do kolana i oparła o framugę okna. Zbliżały się powoli godziny szczytu więc nawet tu, na przedmieściach, było coraz więcej osób. Można było zauważyć zakochane pary spacerujące po ścieżce miłości. Była to ścieżka z dala od innych idąca obok stawu i pięknych klombów kwiatów. Było tam ciszej, spokojniej, romantyczniej. Było tam idealnie. Westchnęła głośno, bo chyba właśnie tego. Miłości. Nigdy nie myślała o tym, że pozna wyśnionego księcia z bajki. Nie łudziła się. Ona od zawsze chciała mieć talent i pokazać go światu. Tyle. Jej jedyne marzenia.
  Nagle z jej rozmyślań wyrwał ją głośny klakson ciężarówki z przeprowadzkami. Kiwnęła głową z dezaprobatą. Nie lubiła wielkiego hałasu lecz czasem tego potrzebowała, takie specjalne dni. I dziś to nie były te dni. Z każdym trąbnięciem zaczęło jej to coraz bardziej działać na nerwy. kilkadziesiąt przekleństw i coraz głośniejszych trąbnięć później tir, nareszcie, wjechał na podjazd sąsiadów. Okazało się, że przyjaciółka jej mamy zastąpiła podjazd i dlatego natrętny kierowca trąbił. Zdziwiła się i to mocno, ponieważ dom obok stał bardzo długo niewyremontowany, lecz chyba ktoś postanowił zająć się tą posiadłością. Wzruszyła ramionami i powróciła do rozmyślania. Namalowałaby coś, ale nie ma weny. Dawno jej nie miała, dawno nie znalazła czegoś inspirującego. Ostatnią rzeczą, która ją zainspirowała był to mini album od jej ulubionej piosenkarki, znaczy jednej z kilku. Było to w lutym więc minęło sporo czasu.

  Jak zwykle wyłączyła muzykę i włączyła aplikację, by poszukać nowych inspiracji. Nagle przyszło powiadomienie. „Zobacz! Halsey właśnie wypuściła nową muzykę" – mówił komunikat. Kliknęła w powiadomienie i w jej słuchawkach rozbrzmiały pierwsze dźwięki Eyes Closed. Zamknęła oczy i dała się ponieść muzyce. Gdy kolejny raz w słuchawkach rozbrzmiewała ta sama piosenka, otworzyła oczy. W jej postać wpatrywał się chłopak. I to nie byle jaki. Z takiej odległości można było stwierdzić, że był przystojny, a jego uśmiech rozbrajał. Chłopak był piękny, to trzeba było jemu przyznać, lecz dziewczyna stwierdziła, że to nie był jej typ. Popularny i bogaty chłopak, który miał wszystko na skinienie małego paluszka. Skąd to wiedziała? Chłopak stał przy walonym Ferrari, a meble wnoszone do wnętrza domu nie były byle jakie. Ten chłoptaś miał dobrze, aż za dobrze.

   I tak minęły jej na kolejne godziny, na obserwowaniu świata i słuchaniu nowej muzyki. Nagle zeszła z parapetu, wzięła głośnik i połączyła z telefonem. Wena jest ulotna i kiedy nabierzesz na coś ochotę, musisz to zrobić. Wzięła paletkę z farbami i podeszła do płótna na którym było kilka kresek. Wzięła pędzel do ręki, wcześniej włączając playlistę i zaczęła malować. Początkowo pociągnięcia były delikatne, krótkie, póżniej były szybkie, długie. Zielona farba zaczęła zlewać się z niebieską, tylko po to by otoczenie kolor, który ma w głowie pojawił się na obrazie. Odłożyła pędzel gdy była zadowolona z efektu. Zaczęła przejeżdżać palcami po płótnie, by nadać temu wszystkiemu kształt. Nagle usłyszała mocne uderzanie w szybę. Odwróciła się zbyt szybko, więc zakręciło się w jej głowie. Cóż długo stała w jednym miejscu. Podeszła do drzwi balkonowych i otworzyła je. Weszła na balkonik i podniosła głowę, a jej oczom ukazał się chłopak z nadąsaną miną. Prychnęła na ten widok i chciała się odwrócić, ale przeszkodziła jej ręka, która owinęła się wokół jej nadgarstka. Poczuła przyjemny prąd w miejscu stykania się ich rąk, a w brzuchu przyjemne trzepotanie. Wręcz sekundy później wyrwała dłoń.

 - Czy łaskawie mogłabyś przyciszyć tę muzykę? - zapytał miłym, wymuszonym tonem. - Zważając na to, że jest kiepska i zbliża się noc, chciałbym odpocząć - zakomunikował. Dziewczyna fuknęła.

 - To, że jesteś rozpieszczonym bachorem i każdy jest ci posłuszny, nie oznacza, że ja też muszę taka być. I kiepska? Serio? - oburzyła się dziewczyna. - Założę, że słuchasz jakiegoś debila, który nazywa się raperem lecz inni zapewne wiedzą, że to shit - oznajmiła. - A nie, przepraszam, ty nie wiesz.

  Chłopak gdyby mógł, uśmiechnął by się. I to zrobił, posłał w jej stronę szelmowski uśmiech. Oparł się o barierkę łokciami.

 - Jestem Brewsler, dla takich ślicznot jak ty Brew. A ty? - zapytał. Dziewczyna zmarszczyła brwi.

 - A ja jestem za młoda byś mnie podrywał, panie trzeci rok studiów - odpowiedziała i uśmiechnęła się tryumfalnie. - A wracając do poprzedniego tematu, z tego co wiem to cisza nocna zaczyna się od dwudziestej drugiej, więc możesz sobie tego żądać po tej właśnie godzinie.

 - Co? Skąd ty to...

 - Nie trzeba być geniuszem by się domyśleć jeśli przez twoje ramię widać podręczniki. - Chłopak poczuł się zdezorientowany, ale i zarazem podziwiał dziewczynę. Była bardzo spostrzegawcza. - Będą tobą też bym się nie domyśliła, brzydki nie jesteś, ale mądrością nie grzeszysz.

 - Hmm... Grzeczne dziewczynki nie są tak pyskate, wiesz kochana? - Przybliżył się do niej i zebrał kosmyki włosów, które zaplątały się gdzieś na jej twarzy. Zarumieniła się wściekle pod jego dotykiem, a Brew zaśmiał się. W jej oczach można było zobaczyć wkurzenie. Odsunęła się od niego i obróciła w stronę drzwi.

 -"Grzeczne dziewczyny, to złe dziewczyny, które nie zostały nakryte"*- powiedziała i weszła do pokoju. Odwróciła się przodem do chłopaka, pomachała mu i opuściła roletę. A Brew mógł przysiąc, że była to dziewczyna idealna, w tą noc poprzysiągł sobie ją zdobyć.

Jest to historia, która będzie kontynuowana, ale nie wiem kiedy wrzucę następny rozdział. Na pewno pojawią się tu poprawki, możliwe, że dużo. Do napisania kochani, xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pozostaw po Sobie mały ślad. To dzięki Tobie mam pomysły.

Szablon oraz nagłówek stworzony przez Lune / Technologia Blogger / Credits: X X X