Środek (Początku)
Ding dong! Budzi mnie dzwonek do drzwi. Kogo to niesie o 8 rano?! Ding dong!
- Już idę! Przecież się nie pali - mówię pod nosem. Dopiero zaczęłam ferie, a już ktoś mnie rano budzi. Otwieram drzwi i widzę dwie dziewczyny. Jedną o czarnych włosach i błękitnych oczach, druga zaś brunetka z czarnymi oczami. Skądś je kojarzę. Uśmiechnęły się do mnie i przywitały.
- Czy my się znamy? - pytam. Zaśmiały się. No co?
- Jestem Emily Jackson - mówi ta czarna. Chwila... CO?!
- A ja Bianca Stark.
- A... Ale... Ja was wywwy... wymyśliłam! - krzyknęłam. Zaśmiały się.
- No tak, ale ostatnio chciałaś żebyś mogła z nami spędzić więcej czasu, by lepiej pisać. Więc zjawiłyśmy się na twoje życzenie. Przecież to dwa lata bloga!
- Ale czy tylko wy będziecie? - zapytałam. Tym razem Bi mi odpowiedziała:
- Same nie wiemy. Wiemy tyle, że mamy spędzić z tobą ten dzień.
- Ale... Chwilkę! Jest dziś 14 luty! Za dwa dni rocznica bloga!
Spojrzały na siebie, wzruszyły ramionami. Nie rozumiem tego! Zaprosiłam je do domu i powiedziałam, żeby chwilę poczekały. Poszłam do łazienki, ubrałam niebieski sweter, jeansy i założyłam na nogi moje kapcie. Przyszłam do niech. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i niczym. Tak było z nimi dobrze. Później wyszłyśmy wszystkie na lodowisko. Oczywiście, że ja nie umiałam jeździć, nauczyły mnie. Potem chodziłyśmy po różnych sklepach. Chciałyśmy pójść na jakieś jedzenie.
- To tak dla mnie spaghetti, dla Bianki łosoś w ziołach, a dla Emily sałatka z kaparami, zgadza się?
Kiwają głową twierdząco.
- Ty tyle o nas wiesz. Jak ty to wszystko o nas pamiętasz? - pyta Emi.
- Po prostu was bardzo lubię. Zżywam się z wami z coraz nowszym rozdziałem. Jesteście dla mnie podporą w tym znienawidzony przeze mnie świecie.
W ich oczach widziałam łzy, były szczęśliwe. Po skończonym posiłku poszłyśmy do mnie do domu. Bawiłyśmy się na całego. Gdy już musiały iść przytuliłyśmy się.
- Nigdy o tobie nie zapomnimy - powiedziały i wyparowały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pozostaw po Sobie mały ślad. To dzięki Tobie mam pomysły.